Na słodko, na gorąco

Na słodko, na gorąco

Biznes kawiarniano-cukierniczy to jeden z najszybciej rozwijających się segmentów w naszym kraju – twierdzą analitycy badający polski rynek pod kątem rozwoju konceptów sieciowych. Dotyczy to także pijalni czekolady, których odwiedzanie staje się coraz modniejsze zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.

Jeszcze kilka lat temu w Polsce wybór w segmencie kawiarni i cukierni był dość ubogi i ograniczał się do marek mało rozpoznawalnych w naszym kraju. Koncepty zagraniczne miały czas i środki na budowanie marki i pozyskiwanie klientów. Ci ostatni szybko się do nich przekonali, bowiem spotkali się z nieznaną do tej pory na rynku jakością i możliwością atrakcyjnego spędzania czasu. Nałożyło się to na zmianę przyzwyczajeń Polaków. Konsumenci coraz chętniej jadają poza domem, spotykają się ze znajomymi w kawiarniach i spędzają czas w lokalach, które różnią się od tych, jakie znali do tej pory. Wraz ze wzrostem popularności galerii handlowych, rozpoczęła się moda na spędzanie czasu w rozlokowanych tam punktach gastronomicznych. Również cukiernicy, którzy zdecydowali się na otwarcie swoich lokali w dużych i popularnych centrach handlowych, szybko zorientowali się, że rządzą się one innymi prawami niż firmowe sklepy na osiedlach. Początkowo wystarczyło nieco zmienić wystrój, zainwestować w stoliki i ekspres do kawy, a zamiast ciast na wagę sprzedawać desery. Z czasem wymagania klientów zaczęły rosnąć i wtedy nadszedł czas na… gorącą czekoladę.

W rzeczywistości jest ona pewnego rodzaju wabikiem, który przede wszystkim ma przyciągnąć klientów. Najważniejszy jest jednak pomysł na koncept – musi on być w miarę luksusowy i wyróżniać się na tle konkurencji. Dobrze, gdy promuje uznaną ogólnopolską lub wręcz światową markę, ale niekoniecznie. Cukiernia z tradycjami, która uznana jest na lokalnym rynku z powodzeniem może pokusić się o otwarcie luksusowej kawiarni i wprowadzić do oferty właśnie gorącą czekoladę. Może też promować taki lokal jako własny, firmowy koncept gastronomiczny – twierdzą eksperci.

Jeżeli dobrze przyjrzeć się najbardziej lubianym i przynoszącym największe zyski konceptom cukierniczo-kawiarnianym, to można zauważyć, że wszystkie wyglądają niemal tak samo. Mają luksusowe wyposażenie, oferują własnej produkcji desery przez cały rok, latem bardziej skupiają się na lodach, a jesienią i zimą na gorącej czekoladzie. Nic dziwnego, że szczególnie w tym okresie otwiera się najwięcej nowych tego typu lokali. To bynajmniej nie przypadek, ani też nie zbieg okoliczności, że pijalnie czekolady startują, gdy pogoda jest coraz chłodniejsza. Ponura jesienna aura skutecznie zachęca konsumentów, aby poprawili sobie nastrój, a najlepsze do tego są oczywiście słodkie i ciepłe napoje czekoladowe.

Uruchomienie konceptu pijalni czekolady to nie mała inwestycja, dlatego jest to dobry pomysł na biznes zwłaszcza dla przedsiębiorców już znanych na rynku, z dużym potencjałem finansowym i liczących się z tym, że na zyski trzeba będzie poczekać. Niezbędna wydaje się też praktyka w biznesie cukierniczym i szeroka oferta własnych, rzemieślniczych wyrobów, dla których czekolada będzie dodatkiem. Myślenie, że może być na odwrót, tzn. że czekoladowe napoje będą generować podstawowy dochód nie jest zbyt rozsądne. To tak nie działa. Zarabia się nie tyle na samym napoju, co ciastach, torcikach i pralinkach serwowanych „do przekąski”. Dlatego też pomysł, aby do oferty małej firmowej cukierni na osiedlu, gdzie sprzedaje się rozpuszczalną kawę i ciastka na papierowej tacce, dorzucić też pitną czekoladę nie ma specjalnie sensu.