Przyjechali z Anglii i wygrali wszystko

Przyjechali z Anglii i wygrali wszystko

II Otwarte Mistrzostwa Polski w Formowaniu Drożdżówki Jedną Ręką za nami. Najlepszym zawodnikiem okazał się piekarz Krzysztof Kaczmarczyk z firmy Polish Baker Ltd – Piekarnia Stary Młyn w Wielkiej Brytanii. Rewelacyjny był też jego kolega z pracy, cukiernik Dominik Katarzyński, który wygrał m.in. mikser cukierniczy. Obaj zgodzili się podzielić swoimi wrażeniami z czytelnikami magazynu Bake & Sweet.

Rozmowa z września 2017 roku

Bake & Sweet: Krzysztofie, czy to prawda, że cały rok myślałeś o wystartowaniu w naszych mistrzostwach?

Krzysztof Kaczmarczyk (na zdjęciu): Tak. Nie mogłem sobie tego odpuścić. Byłem przed rokiem na targach Polagra Tech w Poznaniu, gdzie organizowana była pierwsza edycja mistrzostw, ale „zjadł mnie” stres i w efekcie nawet nie wziąłem udziału w zawodach. Jak dla mnie było tam za dużo kamer, ekip telewizyjnych i dziennikarzy. Z kolei tu w Lublinie, w znacznie spokojniejszej atmosferze, łatwiej było podjąć decyzję o tym, aby wystartować. Ale ręce mi się trzęsły (śmiech).

B&S: Pierwszego dnia mistrzostw nie poszło ci jednak najlepiej. Twój kolega, z którym na co dzień pracujesz, miał krótszy czas i to on zgarnął nagrodę dnia, czyli mikser cukierniczy od firmy Hert. Pamiętam, jak mówiłeś wtedy: „Pal licho nagrodę. Ja chcę zdobyć tytuł Mistrza Polski”.

K.K.: To dla mnie fajna rzecz. Od ponad 20 lat jestem piekarzem i zdobycie takiego wyróżnienia to dla mnie coś ważnego. Informacja o tym idzie na Polskę, a przez portale społecznościowe nawet na cały świat. To miłe.

B&S: Faktem jest, że wymyślone przez nas mistrzostwa to nie tylko zabawa. Nagroda ufundowana była przecież zarówno przez pismo branżowe Bake & Sweet, jak też przez dobrze znaną i rozpoznawalną firmę jaką są Międzynarodowe Targi Poznańskie. Dyplom i puchar od nich niewątpliwie podnosi prestiż.

Dominiku, czy obawiałeś się, że Twój kolega Krzysztof, który pierwszego dnia przegrał z Tobą, drugiego dnia będzie miał lepszy czas?

Dominik Katarzyński: Nie tylko się obawiałem, ale wręcz byłem przekonany, że wszystkie osoby startujące także drugiego dnia poprawią swoje czasy. Nie byłem pewien, czy pobiją mój czas, czyli 38,31 sekundy, ale wiedziałem, że jest duże prawdopodobieństwo, że tak się może stać. No i stało się.

B&S: Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem zwycięzca pierwszego dnia zawodów nie może już startować drugiego dnia. Z kolei inni zawodnicy mają taką możliwość.

D.K. Nie do końca jest to sprawiedliwe, ale takie były w tym roku przepisy tych zawodów. W przyszłości może warto je zmienić (śmiech). Uważam, że piekarz nie ma zbyt wielu okazji do tego, aby się wykazać swoimi umiejętnościami i potwierdzam to co mówił Krzysztof, że zdobycie tytułu Mistrza Polski jest dla osób z naszej branży bardzo prestiżowe.

B&S: Krzysztofie. Z tych przeszło 20 lat w zawodzie piekarza większość przepracowałeś w Polsce czy za granicą?

K.K. Większość w Polsce, chociaż w Anglii jestem już od 12 lat. Wcześniej, gdy mieszkałem na Śląsku pracowałem m.in. w piekarni w Katowicach. Praca piekarza w kraju czy za granicą nie specjalnie się od siebie różnią. Nieco inaczej wygląda sam system pracy. Inne są produkty, z których się korzysta. Kiedyś wydawało mi się, że w angielskiej piekarni będą super maszyny i sprzęt do produkcji, ale to nie jest prawda. Na co dzień pracujemy na maszynach z gliwickiej firmy Masz oraz używamy pieców kupionych w firmie Hert. Do Polski przyjeżdżamy między innymi po to, aby zobaczyć co nowego jest na rynku i co moglibyśmy wykorzystać w piekarni, w której pracujemy. Poza tym do Lublina warto też przyjeżdżać, aby wygrać trochę nagród (śmiech).

B&S: Faktem jest, że obaj wracacie do Anglii z mikserami. Dominik ma urządzenie od firmy Mankiewicz, Ty od Herta.

Dominiku, Ty też możesz się pochwalić długim stażem w zawodzie?

D.K. W Polsce jako cukiernik-ciastkarz pracowałem 14 lat. Gdy 10 lat temu wyjechałem z kraju robiłem zawodowo różne rzeczy, ale w ostatnim okresie zacząłem rzemieślniczo produkować torty. Miałem też małą cukierenkę. W Polish Baker Ltd pracuję zaledwie od sierpnia. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok w Poznaniu podczas trzeciej edycji mistrzostw i będę mógł powalczyć na „swoim” terenie. Wielkopolska to moje rodzinne strony i będą mógł liczyć na niezły doping (śmiech).

B&S: Pytanie tylko, czy uda ci się pobić wynik Krzysztofa, który swoim rekordowym czasem 25,09 sekundy wysoko podniósł poprzeczkę. Ale o tym przekonamy się dopiero na przełomie września i października przyszłego roku. A zatem do zobaczenia w Poznaniu.

Artykuł z Bake & Sweet, październik 2017